Twitter to krynica mądrości, warto obserwować wartościowe konta. Dziki jednemu wpisowi Chrisa Wahl o storage letancy control moje życie uległo znacznej poprawie. Ze zdziwieniem odkryłem bowiem, że mimo że używam dość długo Veeam Backup i poruszam się w nim ze znaczną wprawą. To nigdy nie wszedłem w opcje tego programu (bo i po co)! Posiadamy wersję Enterprise, to czy backupy się wykonały czy nie, kontroluję z poziomu vSphere Web Client i Veeam Backup Enterprise Manager (i czasem zaglądam bezpośrednio do programu).
Jestem bardzo zadowolony z Veeam Backup, mimo że wszystkie zadania wykonują się w nocy, to często Veeam One raportował bardzo długie opóźnienia na dyskach w trakcie wykonywania kopii. Jak się okazało, rozwiązanie problemu leżało na wyciągnięcie ręki:
Czy to działa? Poniżej zrzut obciążenia dysku w trakcie wykonywania przyrostowej kopii sześciu maszyn wirtualnych. Dysk montowany po iSCSI ze słabiutkiego Synology NAS.
Jak widać opóźnienia w zapisie są trzymane w ryzach. Dokładnie takie samo zachowanie obserwujemy przy wykonywaniu masowych kopii naszego produkcyjnego środowiska. Jaki z tego wniosek? Człowiek uczy się całe życie i warto czasem odświeżyć swoje przyzwyczajenia (w EMC Avamar takiej opcji nie było)!